15 lat w JOST Polska! Jubileusz pracy Dariusza i Marka.

Na początku 2008 roku nasz zakład nie wyglądał jeszcze tak, jak obecnie. Duża hala produkcyjna i budynek administracyjny były dopiero w trakcie budowy, a pierwsze siodła powstawały w tymczasowej hali. Właśnie tak kształtowały się początki Dariusza i Marka - pracowników z najdłuższym stażem w JOST Polska. Jak wspominają ten czas? O to zapytaliśmy przy okazji ich 15 rocznicy pracy!

Co zadecydowało, że od tylu lat tworzycie JOST Polska?

Dariusz: Najważniejsze co zadecydowało o tych wszystkich latach tutaj to stabilność pracy i atmosfera w zespole. Pracuję tu od początku, kiedy zaczynaliśmy jeszcze w tymczasowym miejscu. Nikt jeszcze nie wiedział, co to będzie.

Marek: Na rozmowę przyszedłem do kontenera, który stał w szczerym polu… Jakiś taki strach był.

Dariusz: Ja akurat jechałem z ówczesnym kierownikiem na rozmowę kwalifikacyjną do Niemiec. Rozmawiałem z Kurtem Bauerem i Ralfem Eichlerem, którzy przedstawili nam szczegółowy plan na ten zakład. Wtedy podpisałem też umowę i jestem tu już te 15 lat. 😊 Wcześniej nie wiedziałem, czym jest JOST, musiałem trochę poczytać. Byłem zdziwiony, jak się okazało, że to światowy gigant w swojej branży. 

Marek: Mnie trzyma w JOST kilka rzeczy. Przede wszystkim ta stabilność firmy – nie da się ukryć, że daje to pewną wygodę i pozwala na pozostanie w swojej strefie komfortu. Z drugiej strony… jestem tutaj od początku, przechodziłem wszystkie etapy – zaczynałem jako operator maszyn, pracowałem też na śrutownicy i przy produkcji dyszli. Moje doświadczenie rosło i w pewnym momencie otrzymałem propozycję objęcia funkcji lidera. Pamiętam firmę na początku, ale to był chaos! Z czasem zobaczyłem jednak, że pewne rzeczy zaczynają się zmieniać, dobrze układać i idzie to w ciekawym kierunku. Nie czuję potrzeby zmieniać miejsca, w którym czuję się dobrze.

Jakie to uczucie być najdłużej pracującymi osobami w zespole?

Marek: Nie zastanawiałem się nad tym… Ten czas tak szybko leci! Nad moim biurkiem wisi zdjęcie z mojego dziesięciolecia. Mam wrażenie, że to było całkiem niedawno, a to już pięć lat minęło. Tu się tyle dzieje, że czasem ciężko spamiętać wszystko i łatwiej odnieść się do konkretnych wydarzeń niż dat.

Jak myślę o tym stażu, to największą radość przynosi grupa ludzi, z którymi ten czas spędziłem. Jako lider tworzę znakomity zespół, który też składa się z osób z imponującą historią.

Dariusz: Tak, udało nam się stworzyć fajną atmosferę w naszym obszarze. Są ludzie, którzy odeszli, ale wrócili, bo tutaj jednak było lepiej. Patrząc na całego JOSTa, mam wrażenie że jesteśmy najlepszą drużyną. 😊 Nie ma problemu, kiedy trzeba współpracować, czy dogadać się między sobą; nie ma też większych zgrzytów. Wiadomo, że praca nie zawsze jest łatwa – czasem trzeba się zmęczyć i ubrudzić, ale dajemy sobie radę. Z boku może wyglądać, że stoimy przy maszynach i tylko wciskamy przyciski, ale to jedynie część naszego dnia. Dobrze to działa, i to jest dla nas najważniejsze.

Patrząc na te 15 lat w JOST – jest coś, za czym tęsknicie z początków firmy?

Marek i Dariusz: Nie, zdecydowanie nie.

Marek: Te początki JOSTa nieźle dały nam w kość. Zakład nie był tak dobrze dostosowany do procesu produkcyjnego, wiele rzeczy wymagało poprawy. Jak jeszcze pracowałem jako operator, to pracowało się na różnych poziomach – trzeba było wejść po schodkach, wykonać pracę, zejść po schodkach, odłożyć produkt na paletę…

Dariusz: Tak, były jeszcze schodki przy maszynach. Wszystko robiło się samemu.

Marek: Dzisiaj jak patrzę na operatorów, to zazdroszczę im pewnego komfortu psychicznego i fizycznego – w porównaniu oczywiście do początków JOSTa. Pracują często w systemie dwie osoby na trzy maszyny, ale nie muszą dodatkowo schodzić, ich stanowisko pracy jest na tym samym poziomie, mają pewne ułatwienia. Jak sobie przypomnę tamte czasy to mam refleksję: „O matko, ja to robiłem?”.

Jak oceniacie atmosferę i dbałość o pracownika? Dużo się zmieniło od 2008 roku?

Dariusz: Jest coraz więcej działań, które podejmuje firma – benefitów, wydarzeń, dbałości o bezpieczeństwo.

Marek: Panuje tutaj rodzinna atmosfera i wcale nie jest to przesadą. W moim obszarze pracowali już członkowie rodzin – ojcowie, matki, synowie. Liczy się otoczenie, ale najważniejszy jest szacunek w relacji lider-pracownik. To musi działać – jesteśmy przecież drużyną, musimy dążyć do wspólnego celu.

Dariusz: Jedyne za czym tęsknię, to rzeczywiście czasy, kiedy mieliśmy większy zespół i ta praca inaczej się rozkładała. Każdy był przypisany do jednej maszyny, teraz musimy organizować to trochę inaczej.

Marek: Patrząc ogólnie jestem dumny z tego, że udało mi się stworzyć taką grupę ludzi, dobrze dopasować zespół. To wymaga umiejętności, ale też doświadczenia. Muszę wiedzieć, co pracownicy dadzą radę załatwić sami, kiedy lepiej się nie wtrącać, a kiedy potrzebują mojego wsparcia.

Dariusz: Wiele problemów staramy się rozwiązywać samodzielnie w zespole, między sobą. Tego też nauczyliśmy się przez te wszystkie lata.

Jak reagujecie na zmiany w JOST?

Marek: Zawsze, jak pojawia się coś nowego, to pojawia się też lekka obawa przed zmianami. Jeśli ktoś, kto wprowadza zmianę, wyjaśni nam wszystko dokładnie, podpowie, to szybciej pojawi się zrozumienie i akceptacja. Lubimy widzieć, że coś ma sens – dopiero wtedy jesteśmy zaangażowani.

Dariusz: Trafił nam się fajny technolog, Piotrek, który dużo wie i rozumie. Ale nic dziwnego, zaczynał z nami na obszarze jako operator. To dużo dla nas znaczy, bo wiemy, że ma świadomość, z czym się mierzymy i czego potrzebujemy. Cieszy nas też to, że udało mu się pójść wyżej i rozwija się teraz w tym, czym lubi.

 

Marek: Wiele osób zaczynało jako operatorzy maszyn, a teraz pracują jako liderzy czy kierownicy. To też mnie bardzo cieszy, że z mojego działu wywodzi się tyle istotnych dla firmy osób. Ważne jest też dla mnie to, że te osoby, które pracują tutaj w moim dziale od lat są trzonem firmy.

Dariusz: Jakby był zły lider, to nie byłoby tego trzonu, o którym mówi Marek. Znamy się od lat, współpraca nam się układa. Jakby nie pasowało, to pewnie szukalibyśmy dla siebie miejsca gdzieś indziej. JOST to stabilna firma, nie pamiętam, żeby kiedykolwiek były jakieś problemy – z wypłatą, z pomocą dla pracowników. Nawet w trakcie pandemii.

Jak podsumujecie te 15 lat? Macie jakieś marzenia lub cele na kolejne lata?

Marek: Życzę sobie, żeby utrzymywało się to, co jest. Zależy mi na tym, że tak jak do tej pory JOST podchodził z szacunkiem do pracownika, żeby to się utrzymało. Będziemy się szanować – będziemy góry przenosić. Zawsze słucham swoich pracowników – co można zmienić, co nowego można wprowadzić, co polepszyć. Jeżeli to ma sens, to działamy razem.

Dariusz: Nim się człowiek zorientował, minęło 15 lat. Nigdy nie myślałem, że tak długo będę tu pracować. Co dalej? Zobaczymy – na razie jest dobrze tak, jak jest.

dariusz oberda pietnastolecie