Co decyduje o tym, że doświadczony manager chce zostać w firmie dłużej? W przypadku naszej głównej księgowej, Anny Sas, jest to możliwość rozwoju osobistego i budowanie lokalnej kultury organizacji. Dowiedz się, jak zaczęła się jej przygoda z JOST Polska i z jakich osiągnięć jest dumna.

Aniu, ile to już lat – trzynaście, czternaście?

Mam fantastyczną historię o tym, jak zaczęłam swoją przygodę z JOST. To był 2011 rok, 9 grudnia dokładnie – dzień narodzin mojej córki. Dostałam telefon od kierowniczki HR z propozycją pracy w JOST kiedy byłam na porodówce. Zaczynam zatem trzynasty rok pracy.

Anna Sas główna księgowa JOST Polska

Kierowniczka HR dzwoniła z polecenia, przedstawiła rozwijającą się wtedy firmę, zaproponowała mi zbudowanie działu finansowego. Okazało się, że moja sytuacja nie stanowiła dla nikogo problemu, a JOST chciał na mnie poczekać – zaproponowano mi, że pozostaniemy w kontakcie i spotkamy się, kiedy już urodzę. Na to spotkanie przyjechałam zresztą z dzieckiem na rękach, którym Szefowa HR dzielnie się opiekowała.  Później było już spotkanie z ludźmi z naszej centrali.

Dlaczego wydaje mi się to niesamowitym początkiem? Myślałam, że ze względu na moją ówczesną sytuację to będzie moja najkrótsza rozmowa w ramach propozycji zawodowej i skończy się bardzo szybko jedynie na wymianie uprzejmości i życzeniach szczęśliwego porodu.

Już wtedy wiedziałaś, że zostaniesz tutaj na dłużej?

To na pewno był początek, którego się nie spodziewałam, a sama postawa była dla mnie dużą zieloną flagą. To, w jaki sposób pojawiłam się w firmie i dodatkowo otwartość zespołu z jakim się spotkałam mówiły bardzo dużo o kulturze organizacyjnej JOST, która w dużej mierze przeważyła o mojej pozytywnej decyzji. Wcześniej kompletnie nie słyszałam o JOST, ale polecenie od mojego znajomego już było dla mnie jakąś informacją.

Stworzenie zespołu i działu od podstaw to duże wyzwanie…

Tak, to było pierwsze zadanie, które dostałam od ówczesnego zarządu. Księgowość w tamtym czasie była całkowicie outsourcingowana  w dużej firmie z Wrocławia, chcieliśmy robić to samodzielnie. W Nowej Soli były zatrudnione tylko dwie osoby, z jedną z nich, Małgorzatą, pracuję zresztą do dzisiaj. Na tamten moment szykowałyśmy i skanowałyśmy faktury oraz robiłyśmy zestawienie do płatności w Excelu.

Dziś jesteśmy na etapie pełnej księgi z wdrożonym SAP, z rozbudowanym systemem raportowania zewnętrznego i wewnętrznego. To przede wszystkim zasługa moich współpracowników i pracy zespołowej oraz zespołu controllingu budowanego z uwzględnieniem rosnących potrzeb spółki z obszaru FI/CO. Jakby spojrzeć na to z dużej perspektywy, jesteśmy w zupełnie innym punkcie.

Zawsze się śmieję, że jak zobaczyłam pierwsze cyfry z etapu rozruchu działalności a dzisiaj to zostały one, lekko mówiąc, co najmniej zdublowane łącznie z wielkością zatrudnienia. Miałam przyjemność wraz z kierowniczką controlingu Małgorzatą Bandrowską odbierać nagrodę FORBES w roku 2019 dla najprężniej rozwijającej się firmy w naszym regionie. Kiedyś prawie wszystkich współpracowników można było poznać osobiście i jeszcze zapamiętać ich imię. Zwiększyła się liczba ludzi i zwiększyły się księgowane liczby, ilość i spektrum transakcji. Myślę, że można powiedzieć, że dziś JOST Polska jest w grupie JOST najważniejszym i największym zakładem produkcyjnym w Europie. Biorąc to pod uwagę, konieczne są ciągłe zmiany - by nadążyć niezbędny jest rozwój i osiąganie odpowiednich kompetencji – mówię tu zarówno o sobie jako managerze, jak i moim zespole.

 

diamenty forbes 2019

 

Patrząc z takiej perspektywy, wiesz jak dużo udało się zrobić.

Tak, oczywiście. Będę mocno podkreślać, że bez moich Współpracowników znaczę niewiele. Zespół , nie ja– będę to powtarzać do znudzenia. Bez moich dziewczyn - Małgosi, Marty, Doroty, Sylwii, Agnieszki nie miałabym czym się chwalić. Wielokrotnie w żartach (lecz jednak w duchu nieco poważniej) powtarzam, że jesteśmy najlepszym działem księgowości w tej części - i tu też się zmieniało, najpierw województwa lubuskiego, potem zachodniej Polski, aż dotarłyśmy do: „w tej części Europy”. 😊 Taka narracja pomaga i jest niosąca. Wierzę, ze jesteśmy w stanie rozpoznać i ująć oraz rozliczyć każdą transakcje. 

Tak, ale żeby zbudować zespół musisz się wykazać pewnymi kompetencjami i wiedzieć, kim jest dobry manager.

Owszem, ale tego się uczyłam przez wiele lat. Właśnie to jest kolejną rzeczą, która zatrzymała mnie na dłużej w JOST – firma dała mi szansę się tego nauczyć, wspierała mój rozwój i miałam dostęp do szkoleń. To jest pierwsze miejsce, w którym dotknęłam takiej uważności i chęci budowania kultury zarządzania ludźmi opartej na kształceniu managerów w zakresie rozwijania umiejętności miękkich.

U poprzednich moich pracodawców nie zwracało się na to uwagi, wręcz przeciwnie. Zarządzano pracownikami raczej w „twardy” sposób – stąd też wiem, że nie tędy droga i doceniam to, jak działamy w JOST. Moim zdaniem manager ma dwie nogi – lewą tzw. twardą, związaną z merytoryką, w dużym skrócie odpowiadającą za to, żebym umiała poprowadzić księgi wg wymogów prawnych, opracować strategię podatkową, finalnie realizować serwis wewnętrzy i dostarczyć dane do działu controllingu, oraz miękką, dla mnie osobiście, z dzisiejszej perspektywy, ważniejszą – związaną z autorefleksją, umiejętnością prowadzenia dialogu, aktywnym słuchaniem i współodpowiedzialnością czy budowaniem kultury feedbacku. W roku 2019 przy współpracy z firmą Halibut otrzymałam nie-Certyfikat Ludzkiej Strony Zarządzania i z dumą zostałam ambasadorką Ludzkiej Strony Zarządzania. Dyplom wisi na ścianie, a ponieważ jednym z moich ulubionych powiedzeń jest: „dyplomy zobowiązują!”, postawiłam sobie cel - realizować takie podejście do emerytury. 

Powiedz proszę, skąd managerowie w JOST czerpią inspirację do takich zmian?

Dobre pytanie…Od lat mamy wizję dokąd zmierzamy - to zasługa Katarzyny Grygiel, naszej kierowniczki działu HR. Braliśmy udział w wielu szkoleniach - od 2013 roku, od pierwszego szkolenia Debiut Szefa (trening umiejętności managerskich) jestem w ciągłym doskonaleniu się. Jako zespół managerski mamy za sobą mnóstwo szkoleń m.in. zespołowy DISC, team coaching. Właśnie jesteśmy w trakcie kilkumodułowych warsztatów o świadomym przywództwie, które prowadzą specjaliści z Międzynarodowej Platformy Szkoleniowej. Uczymy się kierowania dialogiem, oceniania i rozmowy o kompetencjach. W kolejnych krokach będziemy uczyć się o zarządzaniu konfliktami czy zmianami w organizacji. Uczymy się diagnozowania etapu rozwoju pracownika, by adekwatnie delegować zadania i towarzyszyć w ich realizacji, a w konsekwencji - by pracownik mógł brać za nie pełną odpowiedzialność.

Chcę podkreślić, że praca nad kompetencjami managerskimi to długoterminowa fascynująca przygoda. Rozpoczęliśmy ją w JOST wiele lat temu, pracowaliśmy z kilkoma świetnymi firmami. W każdym z projektów pojawiała się nowa wiedza, nowe inspiracje i nowe wyzwania.

grupa spotkanie anna sa

Anna uczy się Analizy Transakcyjnej prowadzonej przez Grupę Spotkanie. Zdjęcie pochodzi z ich Facebooka.

To jest to, co dziś mnie mocno trzyma w JOST. Do emerytury chciałabym brać udział właśnie w budowaniu takiej kultury organizacyjnej. Robimy w księgowości kawał dobrej merytorycznej, na której się znamy, ale jednocześnie robimy to w taki sposób „przy człowieku”, który jest dla mnie siłą samą w sobie. Nie wyobrażam sobie pracy opartej tylko na pracy w cyfrach bez kontaktu i pracy z uważnością na ludzi. Nie jest to model, w którym mogłabym się realizować.

Jak pokazać plusy pracy w środowisku z taką kulturą organizacyjną?

Pamiętam, jak zaczynałam swoją drogę zawodową, trafiłam do miejsca, w którym atmosfera pracy była najmniej istotna, a liczyły się wyniki pracy. Chociaż nauczyłam się wielu przydatnych w moim zawodzie rzeczy, nie czułam się tam dobrze.

Właśnie dlatego chciałabym pokazywać normalne warunki do uczenia się zawodu. Z tego powodu z dużą przyjemnością pracuję też z praktykantami – uważam, że stworzenie warunków do tego, by pokazać młodemu człowiekowi jak wygląda zawód księgowego, również z umiejętnościami miękkimi. Chciałabym, by każdy umiał się zatrzymać i zastanowić, co mogą robią emocje w pracy i jak je regulować lub jak powinien wyglądać dobry feedback.

Nawet, gdyby po praktyce praktykant dojdzie do wniosku, że księgowość, to nie jest ten kierunek to będzie bardzo ważna życiowa odpowiedz lecz chcę by wyszedł z JOST z perspektywą na to, jak powinno wyglądać miejsce pracy.

księgowość praktykantki

Budowanie takiej kultury organizacyjnej jest trudne?

Tak, często musimy pokazać ludziom inne perspektywy i zaprosić ich do wyjścia poza myślenie, do którego jesteśmy przyzwyczajeni. Niektórzy wierzą, że w pracy się nie rozmawia o samopoczuciu, nie nawiązuje się przyjaźni. Osobiście uważam, że w pracy nie tracimy siebie i tej ludzkiej strony. Trzeba umieć usłyszeć na czym zależy naszym pracownikom.

Manager musi też umieć przetrawić krytykę i poświęcić chwilę na autorefleksję oraz wyciąganie wniosków. Mogę śmiało powiedzieć, że przeszłam metamorfozę w swoim podejściu i przyznaję, że to proces wymagający i często trudny. To rodzaj towarzyszenia i jednocześnie nakłanianie ludzi do otwarcia się, a przez to budowania poczucia bezpieczeństwa, które w przyszłości zaprocentuje. Trzeba umieć zrozumieć, że budowanie zaufania przede wszystkim służy zwiększaniu efektywności i autentyczności w miejscu pracy.

Biznes z ludzką twarzą - dopóki firma na to pozwoli, będę tę wizję tu rozwijać.

Lista porządanych przez pracowników benefitów zmienia się z roku na rok. Często zależy ona od zawirowań gospodarczych w kraju czy sytuacji na świecie. Jest jednak jeden benefit, który pojawiał się w rozmowach pracowników JOST od dłuższego czasu - dofinansowanie do posiłków. Postanowiliśmy nie zwlekać dłużej i podjęliśmy współpracę z firmą SmartLunch. 

SmartLunch 

SmartLunch to platforma służąca do zamawiania posiłków z dofinansowaniem od pracodawcy. Jej użytkownicy mogą zamawiać swoje jedzenie od kilku lokalnych restauratorów przy pomocy aplikacji mobilnej, strony internetowej lub specjalnego SmartBoxu dostępnego na terenie zakładu pracy. Zamówienia będą dostarczane na naszą zakładową stołówkę w czasie wyznaczonych przerw. Każdy z posiłków jest podpisany, tak by trafił do odpowiedniej osoby. 

JOST oferuje swoim pracownikom dofinansowanie do posiłku codziennie od poniedziałku do piątku. W oferowanej przez nas kwocie dostępnych będzie kilka pozycji, tak by każdy mógł skorzystać z benefitu bez konieczności dopłacania do zamawianego posiłku.

Zaczynamy od 1 sierpnia! 

Możliwość zamawiania jedzenia rusza już 1 sierpnia 2023 roku. Kilka dni wcześniej będziemy przygotowywać się do startu razem z przedstawicielem SmartLunch. Na naszej stołówce pojawi się specjalny SmartBox, czyli automat do zamwiania posiłków. Oprócz tego, każdy będzie mógł skorzystać z pomocy przedstawiciela firmy w logowaniu do aplikacji i poruszaniu się po platformie. 

By dołączyć do programu już od samego początku, należy wypełnić deklarację przystąpienia i złożyć ją w dziale HR do 21 lipca. W ciągu pierwszego tygodnia swoją chęć przystąpienia do SmartLunch zadeklarowało 55% firmy! 

Jak ważne są posiłki dla pracowników?

Nawyki żywieniowe pracowników zmieniły się na przestrzeni lat. Gotujemy rzadziej, częściej sięgamy po mniej wartościowe przekąski. Według raportu "Żywieniowe nawyki pracujących Polaków 2022" aż 49% ankietowanych twierdzi, że podczas pracy łatwiej sięgnąć im po niezdrową przekąskę, np. ciasto albo baton. Z czego to wynika? 46% ankietowanych skarży się, że ma za mało czasu i za dużo obowiązków i właśnie z tego powodu dokonują złych wyborów żywieniowych.

Jak pracownicy chcieliby jeść? Przytoczony raport pokazuje, że 79% pracowników wśród swoich wymagań wymienia urozmaicenie i różnorodność posiłków, a 73% zależy na tym, żeby jedzenie było w przystępnej cenie. Benefit SmartLunch spełnia oba wymagania. 

Zalety nowego benefitu

SmartLunch jest świetnym rozwiązaniem dla praktycznie wszystkich grup pracowników. Dzięki możliwośći zamawiania jedzenia każdy ma szansę na spożywanie regularnych, zbilansowanych posiłków podczas pracy. Dodatkowym atutem jest czas wolny, który wcześniej traciliśmy na przygotowywanie pożywienia.

Inne zalety rozwiązania:

  • Łatwe zamawianie – pracownik może zamawiać posiłki z dnia na dzień, lub od razu zaplanować cały tydzień. Wystarczy kilka kliknięć i mamy wybrane ulubione obiady.
    Integracja – wszystkie posiłki dowożone będą na naszą zakładową stołówkę – mamy nadzieję, że dzięki temu więcej osób będzie spędzać tam razem swoje przerwy.
    Różnorodne menu – do dyspozycji naszych pracowników będzie aż pięciu lokalnych restauratorów!
    Regularne odżywianie – mamy nadzieję, że dzięki regularnym posiłkom, samopoczucie naszych pracowników będzie lepsze.
    Wpływ na jakość posiłku – każdy użytkownik może oceniać i komentować zamawiane dania, dzięki czemu restauratorzy udoskonalają swoje menu.
    Proste rozliczenie – w zależności od kwoty zamówionego posiłku, pracownik nie dopłaca do zamówienia lub dopłaca do niego wybierając jako sposób płatności potrącenie z pensji lub wpłaty na wirtualną skarbonkę.

 

Na początku 2008 roku nasz zakład nie wyglądał jeszcze tak, jak obecnie. Duża hala produkcyjna i budynek administracyjny były dopiero w trakcie budowy, a pierwsze siodła powstawały w tymczasowej hali. Właśnie tak kształtowały się początki Dariusza i Marka - pracowników z najdłuższym stażem w JOST Polska. Jak wspominają ten czas? O to zapytaliśmy przy okazji ich 15 rocznicy pracy!

Co zadecydowało, że od tylu lat tworzycie JOST Polska?

Dariusz: Najważniejsze co zadecydowało o tych wszystkich latach tutaj to stabilność pracy i atmosfera w zespole. Pracuję tu od początku, kiedy zaczynaliśmy jeszcze w tymczasowym miejscu. Nikt jeszcze nie wiedział, co to będzie.

Marek: Na rozmowę przyszedłem do kontenera, który stał w szczerym polu… Jakiś taki strach był.

Dariusz: Ja akurat jechałem z ówczesnym kierownikiem na rozmowę kwalifikacyjną do Niemiec. Rozmawiałem z Kurtem Bauerem i Ralfem Eichlerem, którzy przedstawili nam szczegółowy plan na ten zakład. Wtedy podpisałem też umowę i jestem tu już te 15 lat. 😊 Wcześniej nie wiedziałem, czym jest JOST, musiałem trochę poczytać. Byłem zdziwiony, jak się okazało, że to światowy gigant w swojej branży. 

Marek: Mnie trzyma w JOST kilka rzeczy. Przede wszystkim ta stabilność firmy – nie da się ukryć, że daje to pewną wygodę i pozwala na pozostanie w swojej strefie komfortu. Z drugiej strony… jestem tutaj od początku, przechodziłem wszystkie etapy – zaczynałem jako operator maszyn, pracowałem też na śrutownicy i przy produkcji dyszli. Moje doświadczenie rosło i w pewnym momencie otrzymałem propozycję objęcia funkcji lidera. Pamiętam firmę na początku, ale to był chaos! Z czasem zobaczyłem jednak, że pewne rzeczy zaczynają się zmieniać, dobrze układać i idzie to w ciekawym kierunku. Nie czuję potrzeby zmieniać miejsca, w którym czuję się dobrze.

Jakie to uczucie być najdłużej pracującymi osobami w zespole?

Marek: Nie zastanawiałem się nad tym… Ten czas tak szybko leci! Nad moim biurkiem wisi zdjęcie z mojego dziesięciolecia. Mam wrażenie, że to było całkiem niedawno, a to już pięć lat minęło. Tu się tyle dzieje, że czasem ciężko spamiętać wszystko i łatwiej odnieść się do konkretnych wydarzeń niż dat.

Jak myślę o tym stażu, to największą radość przynosi grupa ludzi, z którymi ten czas spędziłem. Jako lider tworzę znakomity zespół, który też składa się z osób z imponującą historią.

Dariusz: Tak, udało nam się stworzyć fajną atmosferę w naszym obszarze. Są ludzie, którzy odeszli, ale wrócili, bo tutaj jednak było lepiej. Patrząc na całego JOSTa, mam wrażenie że jesteśmy najlepszą drużyną. 😊 Nie ma problemu, kiedy trzeba współpracować, czy dogadać się między sobą; nie ma też większych zgrzytów. Wiadomo, że praca nie zawsze jest łatwa – czasem trzeba się zmęczyć i ubrudzić, ale dajemy sobie radę. Z boku może wyglądać, że stoimy przy maszynach i tylko wciskamy przyciski, ale to jedynie część naszego dnia. Dobrze to działa, i to jest dla nas najważniejsze.

Patrząc na te 15 lat w JOST – jest coś, za czym tęsknicie z początków firmy?

Marek i Dariusz: Nie, zdecydowanie nie.

Marek: Te początki JOSTa nieźle dały nam w kość. Zakład nie był tak dobrze dostosowany do procesu produkcyjnego, wiele rzeczy wymagało poprawy. Jak jeszcze pracowałem jako operator, to pracowało się na różnych poziomach – trzeba było wejść po schodkach, wykonać pracę, zejść po schodkach, odłożyć produkt na paletę…

Dariusz: Tak, były jeszcze schodki przy maszynach. Wszystko robiło się samemu.

Marek: Dzisiaj jak patrzę na operatorów, to zazdroszczę im pewnego komfortu psychicznego i fizycznego – w porównaniu oczywiście do początków JOSTa. Pracują często w systemie dwie osoby na trzy maszyny, ale nie muszą dodatkowo schodzić, ich stanowisko pracy jest na tym samym poziomie, mają pewne ułatwienia. Jak sobie przypomnę tamte czasy to mam refleksję: „O matko, ja to robiłem?”.

Jak oceniacie atmosferę i dbałość o pracownika? Dużo się zmieniło od 2008 roku?

Dariusz: Jest coraz więcej działań, które podejmuje firma – benefitów, wydarzeń, dbałości o bezpieczeństwo.

Marek: Panuje tutaj rodzinna atmosfera i wcale nie jest to przesadą. W moim obszarze pracowali już członkowie rodzin – ojcowie, matki, synowie. Liczy się otoczenie, ale najważniejszy jest szacunek w relacji lider-pracownik. To musi działać – jesteśmy przecież drużyną, musimy dążyć do wspólnego celu.

Dariusz: Jedyne za czym tęsknię, to rzeczywiście czasy, kiedy mieliśmy większy zespół i ta praca inaczej się rozkładała. Każdy był przypisany do jednej maszyny, teraz musimy organizować to trochę inaczej.

Marek: Patrząc ogólnie jestem dumny z tego, że udało mi się stworzyć taką grupę ludzi, dobrze dopasować zespół. To wymaga umiejętności, ale też doświadczenia. Muszę wiedzieć, co pracownicy dadzą radę załatwić sami, kiedy lepiej się nie wtrącać, a kiedy potrzebują mojego wsparcia.

Dariusz: Wiele problemów staramy się rozwiązywać samodzielnie w zespole, między sobą. Tego też nauczyliśmy się przez te wszystkie lata.

Jak reagujecie na zmiany w JOST?

Marek: Zawsze, jak pojawia się coś nowego, to pojawia się też lekka obawa przed zmianami. Jeśli ktoś, kto wprowadza zmianę, wyjaśni nam wszystko dokładnie, podpowie, to szybciej pojawi się zrozumienie i akceptacja. Lubimy widzieć, że coś ma sens – dopiero wtedy jesteśmy zaangażowani.

Dariusz: Trafił nam się fajny technolog, Piotrek, który dużo wie i rozumie. Ale nic dziwnego, zaczynał z nami na obszarze jako operator. To dużo dla nas znaczy, bo wiemy, że ma świadomość, z czym się mierzymy i czego potrzebujemy. Cieszy nas też to, że udało mu się pójść wyżej i rozwija się teraz w tym, czym lubi.

 

Marek: Wiele osób zaczynało jako operatorzy maszyn, a teraz pracują jako liderzy czy kierownicy. To też mnie bardzo cieszy, że z mojego działu wywodzi się tyle istotnych dla firmy osób. Ważne jest też dla mnie to, że te osoby, które pracują tutaj w moim dziale od lat są trzonem firmy.

Dariusz: Jakby był zły lider, to nie byłoby tego trzonu, o którym mówi Marek. Znamy się od lat, współpraca nam się układa. Jakby nie pasowało, to pewnie szukalibyśmy dla siebie miejsca gdzieś indziej. JOST to stabilna firma, nie pamiętam, żeby kiedykolwiek były jakieś problemy – z wypłatą, z pomocą dla pracowników. Nawet w trakcie pandemii.

Jak podsumujecie te 15 lat? Macie jakieś marzenia lub cele na kolejne lata?

Marek: Życzę sobie, żeby utrzymywało się to, co jest. Zależy mi na tym, że tak jak do tej pory JOST podchodził z szacunkiem do pracownika, żeby to się utrzymało. Będziemy się szanować – będziemy góry przenosić. Zawsze słucham swoich pracowników – co można zmienić, co nowego można wprowadzić, co polepszyć. Jeżeli to ma sens, to działamy razem.

Dariusz: Nim się człowiek zorientował, minęło 15 lat. Nigdy nie myślałem, że tak długo będę tu pracować. Co dalej? Zobaczymy – na razie jest dobrze tak, jak jest.

dariusz oberda pietnastolecie

 

System KKS - innowacyjność według JOST

Chociaż zdecydowana większość samochodów ciężarowych ma zamontowany sprzęg siodłowy JOST, na co dzień na drodze ciężko gołym okiem dostrzec nasze produkty. Nasz zespół miał jednak okazję do zobaczenia ich z bliska, w naturalnym środowisku!
 
1 czerwca odwiedził nas pojazd pokazowy z systemem KKS - innowacyjny pomysł JOST przeznaczony dla branży logistycznej. System KSS stanowi przyszłość transportu drogowego. Wykorzystując zaawansowane technologie, umożliwia kierowcom sprzęganie i rozprzęganie naczepy bez konieczności opuszczania kabiny pojazdu. Dzięki zdalnemu sterowaniu, cały proces jest szybki, precyzyjny i bezpieczny - eliminuje potrzebę angażowania się w ręczne czynności, które mogą być czasochłonne i potencjalnie niebezpieczne. System KSS wprowadza nową erę efektywności i oszczędności czasu, co jest niezwykle istotne w dynamicznym świat biznesu dzisiaj.
 
Nasi specjaliści z biura handlowego w Warszawie pokazywali wszystkie możliwości produktów JOST, odpowiadali na nurtujące pytania i zachęcali do obejrzenia działania systemu prosto z kabiny. 
 

Łączymy przyjemne z pożytecznym

Nauki nie warto przyjmować na pusty żołądek - właśnie dlatego zaprosiliśmy nasz zespół, by przed oglądaniem produktów JOST skorzystał z usług food trucka Lele Food. Na każdego bez wyjątku czekało menu pełne smacznych burgerów, tostów oraz frytek. Stworzyliśmy także małą strefę relaksu z leżakami, pufami i stolikami - idealną na chwilę odpoczynku. A po pokazie systemu KKS i obfitym posiłku na pracowników JOST czekała aromatyczna kawa i słodkie pączki. Chociaż dziećmi już nie jesteśmy, chętnie wykorzystaliśmy 1 czerwca do świętowania. Ten mały piknik z atrakcjami to nasze podziękowanie dla całego zespołu za zaangażowanie i dobre wyniki w pracy. 
 
 
 
Adam, Łukasz, Marcin - dziękujemy za zdjęcia!
 

Jacek, na co dzień szef logistyki w JOST Polska, od 10 miesięcy trenuje młodych koszykarzy w SKM Nowa Sól. Podzielił się swoją historią działania na rzecz lokalnej społeczności oraz doświadczeniem łączenia roli zawodowej i trenerskiej.

Jacku, Twoja zawodowa ścieżka to logistyka w firmach produkcyjnych, od 8 lat w JOST. Jak to się stało, że obok tej roli zawodowej, zdecydowałeś się trenować dzieci w koszykówce?

Od "małego" sport był istotną częścią mojego życia. Długo trenowałem piłkę nożną (udało mi się pograć chwilę w IV lidze) oraz koszykówkę (AZS podczas studiów). Od wielu lat jestem też zagorzałym fanem ligi NBA. Tak się złożyło, że z początkiem roku mój syn chciał zacząć trenować właśnie koszykówkę, więc zaczął uczęszczać do nowosolskiej szkółki. Trener prowadzący zajęcia (Piotr Dziug), znając mnie m.in. z parkietów nowosolskiej ligi koszykówki i wiedząc, że czasem jeszcze staram się pobiegać po parkiecie, zaproponował, abym – zamiast siedzieć na trybunach – brał udział w treningu, z korzyścią dla obu stron.😊 Przy okazji wybuchu wojny w Ukrainie duża sala "Elektryka", na której były prowadzone zajęcia, została przekazana do użytku uchodźcom z Ukrainy. W zamian klub otrzymał dwie mniejsze nowosolskie sale, na których prowadzenie zajęć dla większej grupy byłoby ciężkie. To był moment, w którym zadecydowaliśmy, że Piotr zostanie z grupą starszą, a ja z młodszymi będziemy spotykać się na drugiej sali.

Jaką wartość ma dla Ciebie bycie trenerem? Albo inaczej: dlaczego to robisz?

Gdyby rok temu, w grudniu 2021, ktoś mi powiedział, że za dwa-trzy miesiące będę się spotykał z dziećmi 3 razy w tygodniu, aby trenować koszykówkę, to bym nie uwierzył. 😊 Mimo, że ta przygoda trwa już prawie rok, to z każdym miesiącem sprawia mi więcej frajdy. Lubię dzieci, a możliwość przyczyniania się do ich rozwoju i to w mojej ulubionej koszykówce jest dla mnie dodatkową motywacją.

Co szczególnie lubisz w roli trenerskiej? A co jest trudne dla Ciebie?

Tu nawiążę do poprzedniego pytania. Lubię obserwować, jak rozwijają się poszczególne jednostki oraz zespół jako całość. Dużą satysfakcję daje mi sytuacja, w której widzę, że rzeczy, które jeszcze chwilę temu były trudne, zawodnicy robią z coraz większą łatwością. Dodatkowo szczerość dziecięcych reakcji jest super fajną sprawą. Niektórzy po nieudanych akcjach potrafią się "obrazić na świat", a inni przy skutecznym wykonywaniu zagrań potrafią stwierdzić, że "spełniają się ich marzenia".

Pytasz jeszcze o trudności... Zapanowanie nad grupą ponad dwudziestu dzieci w wieku 8-12 lat bywa czasem trudne. 😊 Dzieci miewają niewiarygodne pomysły, np. jaki psikus zrobić koledze/koleżance. Do tego łatwo tracą koncentrację. Powiem tylko, że są na to sposoby. Szczególnym przyjacielem trenera są np.... pompki. 😉

Podziel się proszę dotychczasowymi odkryciami płynącymi z bycia trenerem? Czego ważnego dla siebie miałeś okazję nauczyć się dotychczas?

Aby nigdy pochopnie nie oceniać potencjału. Każdy trening może Cię zaskoczyć i są dni, w których dzieci robią postępy w "siedmiomilowych butach".

Czy bycie trenerem sportowym wpływa na Twoją szefowską rolę?

Treningi, jak już mówiłem, dają mi dużo frajdy, pozwalają "zresetować" głowę i są czasem odcięciem. Ostatni rok w naszych firmowych realiach nie jest łatwy, ale dzięki takiej odskoczni mam więcej energii do zmagania się z codziennymi wyzwaniami w pracy.

IMG-20221130-WA0003.jpg

Jakie masz plany trenerskie na najbliższy czas?

W międzyczasie zdałem egzamin na "Trenera koszykówki klasy II" i póki co na tym poprzestanę. Chociaż wieczorami przeglądam dużo materiałów, aby zwiększyć swoją wiedzę oraz urozmaicić zajęcia. W tym roku przygotowuję nasz "narybek", aby móc w przyszłym sezonie wystartować w lidze młodzików. Cel nadrzędny jest jednak niezmienny: zarazić dzieci koszykówką i współpracą w zespole.

Dziękuję za rozmowę, no i trzymamy kciuki za Wasze cele!